sobota, 7 stycznia 2012

Nauka cante jondo zaczyna się na dobre!

Nie ma to jak praca z kimś! Nareszcie znalazłem osobę, z którą mogę naprawdę pracować nad cante jondo - skupiać się przede wszystkim na wyrazie tego, co się śpiewa. O takim nauczycielu zawsze marzyłem, i nigdy go nie miałem (we flamenco, w każdym razie). Teraz znalazłem nauczycielkę i uczennicę w jednej osobie. Jeszcze się waham, czy ujawniać Jej imię. W każdym razie, możemy sobie wiele dać, będąc na wzajem lustrami dla swojego śpiewu. I mnie jeszcze daleko do mistrzostwa, i Ona niewiele jeszcze wie o cante, ale nie szkodzi. Każde z nas słyszy i czuje. Mamy też okazję posłuchać najlepszych i poczuć intuicyjnie, o co chodzi, dlaczego ich przekaz jest jondo. I szukać tego u drugiej osoby, a z jej pomocą - u siebie.
Ja wiem, nad techniką, compasem, emisją itp. muszę nadal pracować. Ale to, o co chodzi - to, po co się śpiewa - jest poza techniką. El cante jest drogą, i tą drogą raźniej idzie się w (dobrym) towarzystwie.

Brak komentarzy: