czwartek, 25 listopada 2010

Od solei do tangosa... czyli szczypta gramatyki

Zaszczepianie na grunt rodzimy słów z języków obcych, wiadomo, rzecz niełatwa. I są na to różne sposoby. Kiedy najpierw oswajam się z zapożyczeniem a dopiero potem poznaję oryginał - wchodzi to jakoś w miarę gładko, nawet jeśli brzmienie wyrazu nie bardzo mi się podoba. Ale kiedy najpierw poznaję wyraz w jego naturalnym kontekście - tj. w języku, z którego pochodzi - a potem dowiaduję się, jak nim się posługują moi rodacy, "uszy mi puchną". Może to "zboczenie zawodowe" człowieka pracującego ze słowem i z językami, w dodatku konserwatysty w tym względzie. W każdym razie chcę z tego miejsca wypowiedzieć parę postulatów - przynajmniej pod rozwagę wszystkich, zajmujących się w naszym kraju urzekającą sztuką flamenco.