niedziela, 13 marca 2011

Manolo Torre(s)... wczoraj i dziś!

Imiennik jednego z najsławniejszych ongiś artystów cante jondo - Manuela Torre(sa) z Jerez de la Frontera. Także czasem nazywanego zdrobniale: Manolo.
Najpierw zaciekawiło mnie nazwisko, posłuchałem na YouTube i stwierdziłem, że ten wysoki głos rzeczywiście, trochę przywodzi na myśl tamtego Manuela sprzed 100 lat.

Styl śpiewania Manolo zdradza bardzo fascynację nurtem ópera flamenca (potrafi niesłychanie długo ciągnąć jeden ton, utrzymując jego intensywność - może tak długo, aż publiczność chcąc nie chcąc się uciszy i posłucha, co cantaor ma do powiedzenia, a wygląda, że trochę ma...), do którego rozwoju być może przyczynił się M. Torre oraz jego rywal i przyjaciel w jednej osobie, payo Antonio Chacón.

Manuel Torre (Manuel Soto Loreto, 1878 – 1933) fascynował ludzi swoim przejmującym głosem (typu voz natural), ale przede wszystkim niesamowitymi interpretacjami, sprawiającymi, że ludzi przechodziły ciarki i uciszone emocje na nowo odżywały i sięgały zenitu. Szczególnie chętnie śpiewał palos poważne - seguiriyas, soleares, tientos... Manuel był śpiewakiem kapryśnym i śpiewał tylko, kiedy miał nastrój (był a gusto). Ale gdziekolwiek się pojawił, fanów (i fanki!) przechodził dreszcz podniecenia na samą myśl, że może Manuel zaśpiewa. Krótko mówiąc, miał duende. Nagrania podobno nie za bardzo to oddają, bo nagrywając nie był w najlepszej formie, mimo to do dziś chwytają za serce.

Manolo Torres junior pochodzi z Nerchy (Nerja). Ma 45 lat, jest samoukiem, sam sobie akompaniuje i podchodzą mu raczej palos lżejsze - alegrias, guajiras, colombianas, a przede wszystkim fandangos. Poza flamenco chętnie śpiewa piosenki pop w nurcie tradycji hiszpańskiej (Julio I., te sprawy...) i hispanoamerykańskiej. Może rozmienia się na drobne, ale widać, że śpiewanie sprawia mu radość - i potrafi nią zarazić publiczność.
Teraz możemy posłuchać jednego i drugiego:

Brak komentarzy: